wtorek, 3 maja 2016

5. Czemu zawdzięczam twą wizytę w mym łóżku?

   Nadzieja jest czymś czego często brakuje ludziom. Nadzieja jest czymś w co powinna wierzyć każda osoba. Nadzieja sprawia, że nadchodzi lepsze jutro. Nadzieje dodaje nam siły w walce. Mówią, że nadzieja matką głupich... Nadzieja może być trwaniem przy osobie, którą się kocha. Przez nadzieję można mieć też złudne wrażenie, że coś lub ktoś jeszcze do nas wróci. Nadzieję może mieć każdy, na wszystko, zawsze. I chyba ta nadzieja dawała mu siłę na lepsze jutro. Przez dziesięć lat...
 Znaliśmy się jak łyse konie. W szkole był moim najlepszym przyjacielem. Zawsze wspierał i pomagał. Jego propozycja w żaden sposób mnie nie zaskoczyła. Wiadomo, że jeśli ktoś jest ważny to chcemy by był blisko nas, szczególnie w tak ważnym dniu. Wczoraj rozmawialiśmy długo... Teoretycznie Johann wyszedł o pierwszej, a praktycznie to ja wypchnęłam go za drzwi, ponieważ jutro miał samolot o ósmej rano, a znając jego zamiłowanie do spania, to spóźnienie nie będzie trudno. Gdy rozmawialiśmy kilka razy spoglądał mi w oczy, jakby chciał coś powiedzieć, ale po chwili odwracał wzrok i tylko uśmiechał się pod nosem.

***

- Możesz odłożyć w końcu ten pieprzony telefon i w końcu mnie posłuchać!- fuknął zdenerwowany Daniel, przykuwając wzrok wszystkich w samolocie, po tym jak po raz ósmy odpowiedziałem zwykłe Yhym, gdy opowiadał mi o wczorajszej randce.
- No i czego się drzesz?- odpowiedziałem odkładając telefon.- Nie możesz po prostu powiedzieć?- zdziwiłem się.
- No właśnie nie mogę! Mówię do ciebie trzeci raz to nie dociera!- marudził i po chwili usiadł koło Gangesa, który siedział sam przed nami i zawzięcie mu coś tłumaczył.
- Nieudana randka.- szepnął do mnie Fannemel, zdejmując słuchawki z uszu.- Poszedł z laską na kolacje a, że ta była bardziej obrotna to poszli do hotelu. A jak się dowiedziała, że Danny jest troszkę niedysponowany przez to zapalenie pęcherza, to strzeliła go w twarz i tyle było.
- I tyle krzyku bo nie zaruchałeś?!- wstając poczochrałem go po włosach.- Jeszcze nie jedna łania ci się trafi. Nie martw się.- próbowałem go pocieszyć.
- Odezwał się ten co hula po nocach.- zaśmiał się Kenneth.- Gdzie byłeś wczoraj po treningu?- włączył latarkę i przystawił mi ją do twarzy.
- W domu.- odpowiedziałem zdezorientowany.
- Kłamstwo!- zawył.- Byłem wczoraj u ciebie, bo zostawiłem w twojej furze moje okulary i jakoś dziwnym trafem cię nie zastałem.
- Może nie dojechałem jeszcze do domu?- próbowałem wybrnąć jakoś z sytuacji.
- O dwudziestej trzeciej?!- dziwił się.- Kłamca!- zawył ponownie.- Dlaczego nie odbierałeś telefonu?- zadawał kolejne pytania.
- Bo mi się rozładował?- odpowiedziałem pytaniem.
- Ty bez telefonu to jak bez ręki.- zaśmiał się Danny.- Kolejne kłamstwo.- zwrócił się do Gangnesa.
- O co wam chodzi?- zapytałem w końcu.
- O to, że jeżeli tak kłamiesz, to na pewno dla jakiejś szatanicy. No opowiadaj jak było.- wyszczerzył się Tande ponownie siadając obok mnie.
- Nic nie było.- odpowiedziałem zdezorientowany całą sytuacją.
- To dlatego tak się nie kwapisz do rozmowy.- wtrącił Anders.- Wszystko jasne chłopaki.
- Głupi jesteście.- mruknąłem  i już miałem ''uciec'' do śpiącego Stjernena, gdy przejście zatarasował mi Kenneth.- No co jeszcze chcecie?!- opadłem na siedzenie.
- Nie tak szybko cię puścimy. Opowiadaj kto to? Ładna dupcia chociaż?- ponownie obrzucił mnie pytaniami.
- Nic wam nie powiem.- burknąłem wpatrując się w telefon.
- Ale nic, a nic. Nawet jak ma na imię? Czy fajna jest?- jęczał Daniel.
- Nic.- udałem smutnego.
- Ale ładna?- męczył mnie Tande, a ja miałem ochotę spalić go na stosie.
- Z brzydkimi się nie spotykam.- bąknąłem.
- A ma siostrę?- jęczał dalej.
- Ma brata, czyli coś dla ciebie.- popatrzyłem na niego i razem z chłopakami wybuchliśmy śmiechem.- A tak serio to jest jedynaczką. Ale nic więcej się nie dowiecie.
- Czyli jednak jakaś jest!- krzyknął po chwili Andreas.
- Jezuuu... Co znowu?- zapytałem zniechęcony.
- No bo tak serio, to nie bylibyśmy tacy wścibscy, ale, że byłeś widziany w kwiaciarni o nieodpowiedniej porze, to trzeba było to sprawdzić...- zakomunikował Kenneth.
- Po to te całe cyrki, bo trener widział mnie w kwiaciarni?!- ciśnienie mi podskoczyło.
- Ale nie denerwuj się chomiczku.- pogłaskał mnie po głowie Daniel.- To dla twojego dobra.
- Nara wam.- burknąłem i poszedłem do nadal śpiącego Stjernena.

- Nie śliń się tak do tego telefonu.- śmiał się Daniel, gdy wieczorem siedzieliśmy w pokoju. Przewróciłem tylko oczami i dalej kontynuowałem konwersacje z Idą. Biedactwo... Choroba ją rozbierała, a jutro na egzamin! Przecież wiadomo, że przed egzaminem się nie rozbiera, a nawet jeśli to ja powinienem to robić! Skąd ja mam takie brudne myśli? Ida w koronkowej bieliźnie to by było... Stanowczo za dużo czasu z chłopakami! Czasami byli tacy śmieszni, że w autobusie wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu. Nawet trener! Ale czasami byli tak upośledzeni umysłowo, że strach było przebywać w jednym pomieszczeniu razem z nimi.- Śpisz?- szepnął, gdy w końcu odłożyłem telefon na szafkę nocną i chwilę wierciłem się na łóżku.
- Jeszcze nie.- odpowiedziałem spoglądając na jego sylwetkę w ciemności  zbliżającą się do mojego łóżka.- Gdy tu pakujesz swoje tłuste dupsko?!- wrzasnąłem, gdy pchał się na moje, jak i pewnie wszystkie w hotelu, wąskie, jednoosobowe łóżko.
- No posuń się.- jojczał.- Taki chudy, a jak przychodzi co do czego to więcej miejsca niż słoń zajmuje.- skwitował z grymasem przykrywając się kołdrą.
- Do brzegu blondasku. Czemu zawdzięczam twą wizytę w mym łóżku?- zapytałem.
- Wiem, że dzisiaj upośledzenie nam się włączyło.- podsumował sytuację w samolocie.- Ale to dla twojego dobra...- zamilkł na kilka sekund.- Rozstanie z Celiną nie wyszło ci na dobre. I nawet nie zaprzeczaj bo wszyscy i tak wiedzą swoje.- nie pozwolił mi dojść do słowa.- A od kilku dni jesteś jakiś inny. Taki uśmiechnięty, wesoły... Promieniejesz.- zaśmiał się po chwili.- To jak jest?- szturchnął mnie łokciem po kilku minutach milczenia.- Powiesz swojemu przyjacielowi?
- Chodzi o to, że wróciła moja koleżanka, której nie widziałem przez dziesięć lat...
- A znając ciebie, to pewnie się w niej podkochiwałeś.- przerwał mi śmiejąc się.
- Nie.- burknąłem szybko.- To tylko koleżanka.- wyjaśniłem.
- Jasne...- mruknął.- I u koleżanki.- zrobił cudzysłów w powietrzu.- Siedzisz pół nocy. I pisząc z koleżanką tak się ślinisz do telefonu... Ta... Bo ci uwierzę.- mruczał.
- No... może bliższa koleżanka.- powiedziałem niepewnie.
- Wszyscy będziemy ci kibicować, żebyś wyszedł z friendzone.- naśmiewał się ze mnie.
- Co wy macie z tą nagonką na znalezienie dziewczyny dla mnie?- zapytałem z pretensją w głosie przypominając sobie kilka sytuacji, gdy przyprowadzali, niby to przypadkiem, swoje koleżanki na trening, i dziwnym trafem tylko ze mną je zapoznawali.
- Bo jak cie Celina zostawiła to zachowujesz się jak baba z okresem.
- Po pierwsze, oboje doszliśmy do wniosku, że czas się rozstać. Po drugie, przesadzacie.
- Ktoś kto jednego dnia zajada się ciastkami, drugiego marudzi, że musi zacząć chodzić na siłownie, a trzeciego zaprasza wszystkich na hamburgery, po to by czwartego znów marudzić, że jest gruby - w żadne sposób nie może być normalny.- podsumował kręcąc bezradnie głową.
- Oj raz jakiegoś doła złapałem i od razu baba z okresem.- frustrowałem się.
- A co wy gejusy jedne robicie?- zapytał Kenneth wpadając od naszego pokoju tylko w bokserkach i w koszulce z napisem I  wanna be your superhero i świecąc światło, które raziło po oczach.
- Człowieku, jest prawie jedenasta w nocy, czego od nas chcesz?!- fuknął niezadowolony Tande, wracając do swojego łóżka i  nakrywając się po uszy kołdrą.
- Wiem, że już chcieliście rajcować w łóżeczku, ale ja tutaj mam poważne sprawy!- jęczał.
- Idź płacz Fannemelowi.- burknąłem przekręcając się na drugi bok.
- Ale on wysłał mnie do was!- jęczał siadając na moim łóżku.
- Co się w ogóle stało?- zadał pytanie Daniel.
- Dziewczyna mnie zostawiła.- powiedział. Prychnąłem, a Danny przewrócił się tylko na drugi bok, ale ja i tak wiedziałem, że w myślach pali go już na stosie.
- Znajdziesz sobie nową.- powiedziałem biorąc telefon do ręki.
- Ale tu nie oto chodzi!- nadal piszczał jak mała dziewczynka.
- To do jasnej anielki powiedz wreszcie o co chodzi!- denerwował się Tande.
- Bo ta ździra, po sześciu miesiącach związku, nagle uświadomiła sobie, że jest lesbijką!
Zacząłem się śmiać jak głupi do sera. Bo nie wiedzieliśmy co jest gorsze, wywody zranionego Gangesa czy przesłuchania Tandego. Blondasek był odwrócony  plecami i mruczał coś pod nosem sam do siebie.
- A ty z czego się śmiejesz?!- zapytał sfrustrowany Ganges.
- Z ciebie.- wydusiłem turlając się po łóżku.

***

   Zdejmując ręcznik z zimną wodą z czoła, zaczął dzwonić mój budzić, przez co wprawił mnie w okropny ból głowy. Bolące stawy i gorączka nie dały mi zmrużyć oka nawet na chwilę. Jednak faszerując się tabletkami przeciwbólowymi jak kaczkę jabłkami, w końcu musiał nadjeść czas gdy to wszystko zacznie działać. I to chyba była ta chwila. Powoli usiadłam na kraju łóżka spuszczając nogi na podłogę. Wzięłam kilka wdechów i wstałam. Gdyby nie dyskomfort przy chodzeniu w kolanach, mogłabym rzec, że jestem jak nowo narodzona. Pomaszerowałam do łazienki i gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, to aż się przestraszyłam. Blada twarz z sińcami po oczami wyglądała fatalnie. Suche, przetłuszczone u nasady włosy bezwładnie opadały na ramiona. Ziewnęłam leniwie i okręciłam wodę w wannie. Dodałam jeszcze olejku lawendowego i moje ciało zostało otulone przez ciepłą wodę i przyjemnie pachnącą pianę.
   - Podwieziesz mnie?- zapytałam zbiegając po schodach w czarnej sukience delikatnie przed kolana. Zrobiłam minkę zbitego pieska i wiedziałam, że mi nie odmówi.
- A dasz radę później wrócić sama?- zadał pytanie ilustrując mnie od stóp do głów.
- Pewnie.- posłałam mu pokrzepiający uśmiech.
- To nie jest dobry pomysł, żebyś dzisiaj szła na to kolokwium...- zaczął zmartwiony, gdy szykowaliśmy się do wyjścia.- Powinnaś poleżeć jeszcze kilka dni. Wypocząć, nabrać sił...
- Dam radę.- przerwałam mu dość nerwowym tonem.
- Może jednak powinniśmy pojechać na pogotowie?- drążył temat dalej jakby zwykła gorączką była powodem śmierci o on od samego parzenia na mnie mógłby się zarazić.
Gdy mama zachorowała, ojciec stał się bardzo opiekuńczy. Czasami, aż za bardzo, jednak pozwalało to, abym czuła się bezpiecznie. Kilka razy naprawdę potrafił wyprowadzić mnie przez to z równowagi, ale w gruncie rzeczy za to go kochałam.
- Nic mi nie jest.- powiedziałam, a ojciec westchnął z rezygnacją.

Jeszcze na uczelni wiedziałam, że powrót do domu nie będzie wcale taki łatwy jak mi się pierwotnie wydawało. Stawy bolały mnie tak bardzo, że wizja odcięcia sobie nóg i wykrwawienia się na śmierć byłoby mniej bolesne. Jednak ostatnimi dniami los jest dal mnie łaskawszy niż dotychczas i na mojej drodze po raz kolejny postawił wspaniałą Norę, która widząc mnie w okropnym stanie, zapakowała mnie do samochodu i podwiozła pod same drzwi. Widząc jak bardzo krzywię się z bólu jeszcze bardziej denerwowała się na czerwone światło. Gdy byłyśmy na miejscu wyskoczyła jak poparzona by otworzyć mi drzwi samochodu.
- W lodówce na samej górze...- zaczęłam kładąc się na kanapie i zamykając oczy, by chociaż na chwilę poczuć jakąś ulgę-... leży woreczek.
Dźwięk otwieranej lodówki. Szukała. Zamknęła i po cichu przyszła do salonu. Przyniosła dla siebie  krzesło od stołu i usiadła obok mnie. Chciała coś powiedzieć, ale przerwałam jej.
- I teraz tak...- westchnęłam i zamilkłam przez kolejną falę bólu.- Pierwsza szafka do prawej stronie. Na samej górze stoi koszyczek. Wyjmij waciki, wodę utlenioną i wenflon... i opaskę uciskową.- dodałam, gdy była już w kuchni.
- Skąd ty wytrzasnęłaś morfinę w domu.- usiadła ponownie i w końcu się odezwała. Ta cisza zaczęła mi przeszkadzać. Mimo bolącej głosy wolałam słyszeć czyjś głos, szczególnie, gdy miałam zamknięte oczy.
- Nie ważne.- burknęłam.- Musisz zrobić mi wkłucie.- przemówiłam po chwili.
- Chyba żartujesz?!- podniosła głos, a ja syknęłam z bólu.- Ja jestem tylko studentką stomatologi, na dodatek na drugim roku.- mówiła już znacznie ciszej.
- Co z tego.- odparłam dość kpiąco.- Chyba uczyli was jak robić wkłucia?- zapytałam retorycznie.
- Skąd ty to wszystko w ogóle masz? Wenflony, morfiny...- ciekawiła się znowu.
- Mówiłam już. Nie pytaj.
- Prawa czy lewa?- zapytała lejąc wodę utlenioną na wacik.
- Lewa.- odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
Zacisnęła opaskę nieco powyżej łokcia. Przemyła miejsce wkłucia. Słyszałam jak otwiera opakowanie z kaniulą. Przez chwilę się wahała. Czułam to. Odniosłam wrażenie, że się bała. Bała się, że zrobi mi krzywdę. Ale... będąc na medycynie, stomatologi nie można się bać. Trzeba być pewnym swoich czynów. Nie można ubolewać nad każdym pacjentem. Ojejku to cię zabolało. Jejku jaki dramat. Wiadomo, wyczucie i empatia w tym zawodzenie to podstawa, ale bez przesady. Pacjent musi widzieć i czuć, że twoje czyny są pewne, ponieważ w taki sposób czuje się bezpieczny. Idąc do lekarza czy dentysty oczekujemy trafnej diagnozy i skutecznego leczenia. Nie ma czasu na zawahania czy strach.
- Nora... Proszę cię.- przemówiłam zasłaniając oczy ręką.
Westchnęła głośno i chwyciła moją rękę. Dłonie trzęsły się jej jak galareta. Przebiła się do żyły i sprawnie zamieniła igłę na elastyczną, plastikową rurkę.
- Nie zastanawiałaś się nigdy nad zostaniem chirurgiem?- zażartowałam.- Jeszcze podłącz kroplówkę.- zakomunikowałam, gdy ta chciała już odejść do kuchni.
- Proszę bardzo. Od razu mówię, że ja ci tego nie wyję.- umywała ręce.
- Spokojna głowa. Sama to zrobię.- odpowiedziałam z przekąsem.
- Mogę włączyć telewizor?- zapytała zważywszy na mój ból głowy.
- Jeśli będziemy oglądać te twoje brazylijskie telenowele to nie.- odpowiedziałam nadal nie otwierając oczu.
- Chciałam tylko pooglądać skoki.- powiedziała niewinnym tonem.
- Kurczaki.- ożywiłam się na tyle, na ile pozwalał mi na to mój stan zdrowia.- Obiecałam Johannowi, że będę oglądać.- podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Jaki z ciebie wierny kibic.- zaśmiała się pogodnie włączając telewizor.- A wczoraj? Oglądałaś?
- Wersja oficjalna czy nieoficjalna?
- Nieoficjalna.
- Oglądałam tylko końcówkę drugiej serii.- mruknęłam pod nosem. Nora zaczęła się śmiać, a ja musiałam się jakoś bronić.- Ale jego skok widziałam. Patrz.- powiedziałam wyjmując telefon z torebki.- Jakie zdjęcia mam.-pokazałam jej obrazek, który dostałam zaraz po zawodach. Szczęśliwy Johann z medalem i statuetką jeszcze na skoczni.
- Pacz skacze!!- krzyknęła, a ja złapałam się za głowę.- Przepraszam.- powiedziała speszona, a ja posłałam jej ciepły uśmiech.- Pierwszy.
- Ładny telemark.- pokiwałam głową na co brunetka wybuchnęła gromkim śmiechem.
- Amman i telemark. Proszę cię. Widać, że się nie znasz.- podsumowała, a ja przewróciłam oczami i westchnęłam. Podnosząc się delikatnie, aby zwiększyć prędkość kroplówki dziewczyna szturchnęła mnie za ramię. Chwila.
- Słucham.- odwróciłam się w jej kierunku.
- Twój boy skacze.- wskazała na ekran.
- To nie jest mój chłopak.- zareagowałam szybko krzyżując ręce na piersi.
- Jeszcze...- mruknęła pod nosem.

***

Bardzo przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj, ale miałam masę pracy w tym tygodniu, konkursy, wyjazdy i  tona nauki...
Mówiąc szczerze, jest to mój najgorszy rozdział jaki napisałam w ciągu roku... Na prawdę. Totalnie nie miałam na niego pomysłu i wyszło jakieś dno totalne... Bardzo przepraszam. Pozwalam na hejty w komentarzach.
Od razu chciałabym zaznaczyć, że za tydzień rozdział się nie pojawi (09.05), ponieważ mam wtedy bierzmowanie i cały ten tydzień też będę miała ciężki, chyba nawet bardziej niż ten... Za dwa tygodni wrzucę coś o wiele lepszego niż to coś wyżej. Obiecuję! Podgonię troszkę z rozdziałami i będę już na prostej :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Wasza Paula S.
WIĘCEJ KOMENTARZY = LEPSZE ROZDZIAŁY DLA WAS!

9 komentarzy:

  1. Co Ty gadasz! Rozdział jest świetny (jak zawsze)!
    "Bliższa koleżanka"? uuu ktoś tu się nie chce przyznać do czegoś! Hahahha No i Ida w sumie też taka skromna... dlaczego?
    Widać, że świetnie się dogadują i łakną swojego towarzystwa, jak nie normalnego, to chociaż telefonicznego, więc jest dobrze :)
    Czekam na więcej :)
    Buziaki:*
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :D
    Mnie tam się podoba ten rozdział :D Poważnie :D
    Ida z tą chorobą i tak jest dzielna. Ja bym została w domu na jej miejscu, ale dziewczyna silna, nigdy się nie poddaje :D
    Rozmowy chłopaków totalnie mnie rozwaliły xD Dawno nie śmiałam się tak głupkowato do komputera :P Biedny Kenny :P
    Johann i Ida nieświadomie-podświadomie się do siebie zbliżają :D I dobrze!
    Nie mogę się doczekać kolejnego :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu płaczę 😂😂😂
    "upośledzenie się nam włączyło..." no nie mogę 😂
    To jest zajebiste, tako rzeczę ja :D

    Wszyscy już postawili tezę, że Ida i Johann są razem. Niech to jeszcze oboje pobłogosławią i będzie cacy!
    Ale nie zrób tego za szybko!
    Coś czuję że pomiędzy nimi coś jednak w przeszłości było i prędzej czy później wyjdzie to na światło dzienne.
    A Idę podziwiam bo ja bym została w łóżku choćby się waliło i paliło.
    Biedny Kenneth, związał się z lesbijką 😔

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie hejty? Kobieto, ten rozdział jest genialny! Już dawno nie czytałam niczego równie zabawnego. Norwegowie rozwalają system!
    Już nawet problemy zdrowotne Idy zeszły na dalszy plan, kiedy pękałam ze śmiechu, czytając dialogi tych wariatów :-D
    Moje paczadła dopatrzyły się kilka niewielkich błędów, ale ujdą w tłumie ;-)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej ❤❤❤
    Za to narzekanie powinnać po łapkach dostać! :DD
    Cudowny jest!!! ❤❤
    Przez cały rozdział uśmiech siedział na mojej twarzy i nie chciał zejść <3
    Norwedzy szalone chłopaki XDD
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem!
    Wiesz ty co... jak w ogóle możesz narzekać na ten rozdział? Przecież jest genialny! I chyba wszystkie jesteśmy co do tego zgodne, więc proszę mi więcej nie marudzić :D
    Norwegowie... po nich po prostu to się można spodziewać wszystkiego. Czy oni w ogóle kiedykolwiek byli normalni? :D Ciężko się nie uśmiechnąć, naprawdę. Mam nadzieję, że nikt mnie w domu nie słyszał xD Biedny Kenneth, no nie ma chłopak szczęścia.
    Podziwiam Idę za siłę, bo nie wiem, co sama zrobiłabym na jej miejscu. Ale chyba powoli zbliża się do Johanna. Nie chyba, tylko na pewno ^^
    Zobaczymy, co z tego dalej wyniknie.
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając ten rozdział, momentami, naprawdę można było się popłakać ze śmiechu. Chłopaki są genialni, a ich teksty i zachowania... Mocne! Poprawa humoru murowana. Akcja z włażeniem do łóżka i dziewczyna-lesbijką cudowne XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział! Czytałam go z wielkim uśmiechem na twarzy. Uwielbiam Norwegów i te ich rozmowy, zachowania.
    Johann to jeden wielki kłamczuch!
    A Ida ma wspaniałą przyjaciółkę, która zajęła się nią podczas choroby.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego mnie tu wcześniej nie było? Nawet nie wiesz jak żałuję, że nie pojawiłam się tu wcześniej (a przecież mnie zapraszałaś)!
    Jestem pod wrażeniem tego, jak pięknie piszesz. Cała historia ogromnie mi się podoba.
    Ten rozdział? W niektórych momentach dosłownie płakałam ze śmiechu :D
    Czekam na więcej i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń